fbpx

Jak organizować i…. nie panikować?

W pracy Wedding Plannera nieodłącznym jest fakt, iż spotykam się z ogromem emocji, które towarzyszą przy organizacji najważniejszego dnia w życiu. Portale ślubne, magazyny, grupy na facebooku, instagramowe profile inspiracyjne napędzają w Pannach Młodych od samego początku „produkcję” wielu emocji. Pierwsze kroki w organizacji (rzecz jasna) są bardzo przyjemne, morze inspiracji towarzyszy Pannie Młodej na każdym kroku. Piękne kwiaty, cudowne wystroje. Imprezy tematyczne lub te zachowane w ramach tradycji i klasyki. Kryształki, koraliki, wazony, świeczniki, snopki, wianki…
Z dnia na dzień wszystko powoli się kumuluje, a Panna Młoda zaczyna „szaleć”. Do ślubu zostało 589 dni, macie salę, fotografa, filmowców, dekoratora, suknia ślubna zamówiona, garnitur również – CO ZROBIĆ, ABY SIĘ WYROBIĆ?! Czy już wszystko zorganizowałam?
Czy o wszystkim pamiętałam? Czy ja zdążę?! To właśnie jest moment, w którym zaczyna się szaleństwo.

Jak nie zwariować?

Nie pozwólcie, aby ktokolwiek próbował ingerować w organizację Waszego najważniejszego dnia
w życiu, w taki sposób w jaki sobie tego nie życzycie.  Potok pytań od koleżanek już po ślubie, cioć, znajomych mamy itd. Czy pamiętałyście o podwiązce (nieważne, że do ślubu zostały prawie dwa lata…). Czy odcień ozdoby do włosów będzie pasował do półtonów jakie znajdują się na butach? A czy pamiętacie, że Kasia 7 lat temu, gdy organizowała ślub miała takie piękne dwu-centymetrowe obcasiki i kompletnie nie bolały w nich stopy… I dokładnie w tym momencie, niektóre z Panien Młodych, marzą o podróży przedślubnej bez biletu powrotnego. Jedynym rozwiązaniem w tejże sytuacji jest stawić czoła ciekawskim, jasno ustalić granice ingerencji najbliższych lub po prostu nie informować zbyt szybko o podjętych krokach organizacyjnych. Rodzice, ciocie i nawet koleżanki, które brały ślub 7 lat temu,
żyły w troszeczkę innych czasach. Kiedyś nie było na wyciągnięcie ręki balonów z helem, w sobotę od godziny ósmej rano, tortów przybranych w jadalne kwiaty, butów na specjalne zamówienie z grawerowaną podeszwą, czy innych wymarzonych, ślubnych detali.

 

Lista „to do”

Od wyjścia z progu organizacji, zajmijcie się uporządkowaniem Waszych marzeń, które klarują
w najlepszy sposób ten dzień. Ustalcie motyw przewodni, kolorystykę, dopasujcie wszystko w taki sposób, aby było to zdecydowanie Wasze. Inspirujcie się tym co w internecie, ale pamiętajcie, że wszystko co na ekranie w 95% ubrane jest w przepiękną obróbkę fotograficzną
i w rzeczywistości niekoniecznie będzie w ten sam sposób się prezentować. Inspiracje grupujcie, tak aby zachować już od samego początku porządek. Nie wykluczajcie jednych inspiracji drugimi. Jeśli wymarzyliście sobie ślub w Sali pełnej kryształów, chłodnych kolorów
i pastelowych dekoracji – nie zapisujcie inspiracji na śluby rustykalne. To z pewnością Wam nie pomoże, a wręcz przeciwnie ściągnie na Was sprzeczne pragnienia związane z realizacją marzeń. Następnie poszukajcie usługodawców. Nie wybierajcie tych pierwszych z brzegu, albo tych najtańszych lub najdroższych. Wybierzcie to co spełnia Wasze oczekiwania. Czasami warto zrezygnować z nadmiaru, na poczet dobrego fotografa. Na usługodawców, którzy mają za zadanie uwiecznić ten najważniejszy dzień w życiu, nie wybierajcie przypadkowych firm, tylko dlatego, że oferta cenowa Wam odpowiadała. Zdjęć czy ujęć nie powtórzycie, a pamiątka, albo jej brak…pozostanie już do końca życia. Decydujcie się dokładnie na tych usługodawców, których prace w pełni przypadły Wam do gustu. Nieważne czy to sposób układania kwiatów, czy uchwycone kadry. Pamiętajcie, że warto rozpisać sobie harmonogram usług. Kiedy należy zająć się papeterią? Nie pozwólcie sobie popadać w niepotrzebny stres – zdążycie. Wystarczy pamiętać, że firma produkująca papeterię potrzebuje np. 14 dni roboczych (więc jeśli wzięłyście się za personalizację 3 dni przed długim, majowym weekendem, to nikt specjalnie dla Was nie spędzi go przy drukarce
i gilotynie J ). Warto mieć na uwadze fakt, iż realizując wszystko z dużym wyprzedzeniem, istnieje spore ryzyko, że niektóre kwoty będą wyższe. Z pewnością realizacja winietek czy rozmieszczenia stołów, które na miesiąc przed ślubem teoretycznie są już pewne, zmienią się jeszcze kilka razy.

 

 

 

Im bliżej, tym goręcej.

Mimo, iż rozpoczęłyście swoją drogę organizacyjną 589 dni przed ślubem, to większość usługodawców ostateczne ustalenia pozostawi na ostatnie 10 dni przed samą uroczystością. Z jednej strony nie powinniście się stresować tym faktem, jeśli DJ poprosi Was o spotkanie w poniedziałek czyli 5 dni przed ślubem, w celu ustalenia zabaw i dokładniejszych szczegółów. Z pewnością wtedy będzie mógł bardziej przyłożyć się do realizacji umowy podpisanej z Wami, a nie będzie głowił się, że przed nim jeszcze 23 śluby i z pewnością Wasz, umknie mimowolnie w pamięci. Troszkę wcześniej warto umówić się z firmą dekoratorską, aby wiedziała jakie i ile kwiatów zamówić oraz jakie dodatkowe zadania dla nich szykujecie (Segregowanie, rozstawianie papeterii nie leży kompletnie w ich gestii i jeśli chcecie to zrealizować przy ich pomocy, koniecznie o tym poinformujcie. Pani Kasia i Pani Zosia z firmy dekoratorskiej nie muszą znać Waszych cioć, które sami mieliście problem ulokować przy stoliku, przez wzgląd na ostatnią aferę o karpia w ’98, na Wigilii).

 

 

Dzień ślubu.

Złamany obcas, obolałe stopy, bukiet, który został w miejscu przygotowań, odklejona rzęsa… Nieszczęść może być wiele, ale czy to faktycznie są nieszczęścia? Tego dnia – nie spieszcie się. Każdy na Was poczeka. Wystarczy rozplanować wszystko dokładnie w scenariuszu dnia, najlepiej już od pobudki. Poinformujcie o wszystkim fotografa i filmowców. Niech dobiorą porę, o jakiej chcą rozpocząć pracę – bez sensu jest ściągać ich o świcie tylko po to, aby od 13:00 rozpoczęli swoją docelową realizację. Dekoratorka, która ma chwilowy poślizg, również nie jest nieszczęściem – wie, że musi się wyrobić, bo pracuje na swoje dobre imię (nawet jeśli wybraliście dekoracje w kolorystyce, która całkowicie nie odpowiada jej gustom). Tego dnia, każdy pracuje tak, aby był on najpiękniejszy. A Wy? Wy bądźcie prawdziwi, zakochani, z pewnością rozentuzjazmowani (to taki lekko „smyrający” we wnętrzu stres), ale nie dajcie się zwariować złośliwości przedmiotów martwych. Jeśli pada – to dobrze, nie będzie zbyt gorąco. Jeśli świeci słońce, świetnie bo zachód słońca pozwoli na piękne zdjęcia grupowe lub szybki plener. Zapomnieliście obrączek, a przecież mieszkacie 390km od miejsca przygotowań – trudno szybki wypad do złotnika (jest ich pełno w każdym mieście) myślę, że każdy ulegnie urokowi Panny Młodej tego dnia J. Pamiętajcie, że nic się nie dzieje bez przyczyny i psikusy losu będziecie wspominać z uśmiechem za 10 lat. Czasem ciężki dym wcale nie jest taki ciężki. Czasem kroki waszego pierwszego tańca, wcale nie są Wam tak dobrze znane jak na próbach. Czasami róże w kompozycji mają troszkę bardziej kremowy odcień niż ten zaplanowany. Tylko tak naprawdę, nikt oprócz Was nie wie o tym wszystkim. Nikt nie wie, czy faktycznie przy trzecim słowie w pierwszym refrenie mieliście obrócić się w prawo, a zrobiliście podnoszenie. Tego dnia jest pewne tylko i wyłącznie to, że nie liczy się to wszystko dookoła, a tylko to co w centrum – czyli Wy.

Reasumując – Najpiękniejszy dzień w Waszym życiu, jest tylko i wyłącznie dzięki Wam. Wasze uśmiechy, Wasze łzy i Wasze emocje – to wszystko czego nie pozwólcie zepsuć ciekawskim sąsiadkom, wścibskim koleżankom, czy przerażonym rodzicom.

adsasd

Top